Kiedy robiliśmy te zdjęcia, miałam karmelowy turban, którego nie widać, kurtkę mamy, która wygląda, jakby była zrobiona z papieru, czego też nie widać, a pogoda była cudna (niech Was nie zmylą gierki starej Zorki, która pozbawiła niebo błękitu). Dzisiaj za oknem mgła, jestem chora, ale te żołnierskie buty założyłabym i tak. Pierwotnie były przeznaczone do biegania po pustyni, ale świetnie nadają się do skakania między warszawskimi kałużami..
Wejdź, poczytaj, posłuchaj.
OdpowiedzUsuńhttp://syllogomania.blogspot.com/
Serdecznie zapraszam.
Turban jak turban, ale żołnierskie buty są wielce dobre, sama mam opinacze. I zdjęcia z budynkami bardzo fajne. I byłoby mi bardzo miło, gdybyś zajrzała na mój początkujący ciuchowyrobniczy blog. Pozwolę sobie też Ciebie obserwować. Cmoczki
OdpowiedzUsuńwww.wczym.blogspot.com